To jest pierwszy wpis z akcji międzyblogowej "Dziecko Na Warsztat". Nie starczyło mi doby i się trochę spóźniam. Ale idea jest taka, że raz w miesiącu na blogach, które zgłosiły swój udział, będą pojawiać się wpisy podróżnicze.
Zaczynamy od najbliższego otoczenia, a pierwszym tematem przewodnim jest legenda/opowieść/historyjka/bajka.
Już od jakiegoś czasu snułam w głowie plany, jak to ugryzę. Szukałam czegoś ciekawego o Piasecznie...aż tu pewnego dnia (jednego z ostatnich letnich) "warsztat" zrobił się nam sam na spacerze!
Generalnie nasza bezpośrednia okolica jest bardzo średnia jeśli chodzi o spacery. Na piechotę można się wybrać w głąb miasta do parku, który swój klimat ma, ale jest zaniedbany. Roi się tam od potłuczonego szkła, śmieci i psich kup...z resztą odkąd dzieci jest trójka bywamy tam rzadko, bo zmieniła się nasza codzienna logistyka i jest nam nie po drodze. Jeśli jesteśmy w domu, najczęściej wybieramy nasz osiedlowy plac zabaw. Jest jeszcze droga w przeciwną stronę, niż miasto, w stronę rzeki, która płynie za naszym płotem. Rzeka jest piękna, lubimy ją obserwować zza ogrodzenia na placu zabaw, jak się zmienia w ciągu roku. Jak stopniowo zamarza w zimie, jak się wokól niej zieleni na wiosnę, czy to przypadkiem nie bobry zwalają drzewa przy brzegu...
Wracając do drogi w stronę rzeki. Pierwsze wrażenie jest takie, że ona po prostu musi prowadzić na łono dzikiej natury. Niestety nie... prowadzi do różnych przedsiębiorstw, oczyszczalni ścieków, straszących mnie(bądź interesujących dla dzieci) zniszczonych samochodów, a dodatkowo upstrzona jest śmieciami (od butelek po muszle klozetowe-nie mogę zrozumieć fenomenu wywożenia śmieci do lasów, czy wyrzucania ich przy drodze!!!).
Ale właśnie jednego z ostatnich dni lata spotkała nas na tej drodze niespodzianka! Odnoga, której nigdy wcześniej nie zauważyliśmy! Sami zobaczcie!
Zaintrygowani szliśmy ścieżką w nieznane:
tylko nieszczęsna lodówka trochę zakłóca klimat |
Natomiast natychmiast pojawiła się na jej miejsce następna...o tajemniczym wężu wodnym, którego spotkaliśmy. Chyba chciałby się z nami zaprzyjaźnić, ale póki co troszkę się go boimy.
Kolejna miła niespodzianka załatwiła nam podwieczorek:
I tak o! Teraz mamy legendarne miejsce do spacerowania na wyciągnięcie ręki:)
wyścigi patyków |